Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ulica Stołeczna w prasie lat 30


    Podrzucanie dzieci stało się już stałym objawem w naszym mieście. Oto świeży wypadek w podwórzu -ulica Stołeczna 7 - znaleziono chłopczyka w wieku 5 miesięcy a przy nim na kartce zawiadomienie ,że nazywa się Mieczysław. Matka podrzuca go, by dziecko nie umarło z głodu. Chłopca  umieszczono w ochronce przy ulicy Dąbrowkiego 12 .

Niejaki pan Eugeniusz Gołąbiowski z ulicy Stołecznej 21 zameldował, że dnia 17 bm. 78 letnia matka jego Marjanna udała się w odwiedziny do córki Sadowskiej zamieszkałej w Starosielcach i dotychczas nie wróciła do domu.

Wczoraj wieczorem około godziny 20 zauważono w ogrodzie miejskim słaniającego się na ławce młodzieńca ,przebitego nożem . Na pół przytomny oświadczył ze nazywa się Feliks Boczkowski i że mieszka przy ulicy Stołecznej 18. Pogotowie PCK przewiozło go w stanie ciężkim do szpitala św. Stanisława Staszica w Pogotowie PCK przewiozło go w stanie ciężkim do szpitala św. Rocha na ulicy Piwnej. Sprawców nożowej rany nie podał.

 Niebawem otwarty zostanie sklep spożywczy- "  "Wiera Mann"  przy ulicy Stołecznej 85. Zainteresowanych okolicznych mieszkańców zaprasza właścicielka. 

Dziennik Białostocki 1932 r
M.R

O bogowie ,skad się to wzieło na ulicy Stołecznej

   Przechodząc wczoraj wieczorem ulicą Stołeczna pan Klemensowicz Stanisław z ulicy Marjampolskiej 3 usłyszał kwilenie dziecka, dochodzące z podwórka domu numer1.

  Panem Stanisławem wstrzasną dreszcz współczucia. Szybko wbiegł na podwórko ,gdzie leżało zawinięte w ładna wełniana chustkę maleństwo i wyciągając rączki, łapało nimi za nos schylonego z rozczuleniem pana Stanisława i wołało pieszczotliwie - Taiata, tiata...

  Pan Klemensowicz podniósł dziecinę, 6 czapeczek,1 koszulkę, 8 pieluszek i 1 parę pantofelków-wszystko pozostawione widać przez nieszczęśliwą matkę-i jako że jest żonaty i dzieciaty odniósł dziecko ochronki miejskiej.

  Pan Stanisław w poczuciu dobrze spełnionego samarytańskiego obowiazku udał sie do domu by opowiedzieć małżące tę dziwna historię.

  Są przypuszczenia co do winowajcy. Ma nim być mieszkanka ulicy Stołecznej 1 która zaginęła .


Dziennik Białostocki1930 r

M.R

Rodzinne fotografie sprzed lat

 

,,Jedno z moich ulubionych zdjęć rodzinnych. Oglądałem je często już jako dzieciak razem z innymi ułożonymi w drewnianej ładnie rzeźbionej szkatułce pewnie nabytej jeszcze w Białowieży.

Dwie moje ciotki, siostry mojego ojca, których nie dane mi było poznać.  

-Starsza Aleksandra (1898 Białystok -1943 Teheran) wraz ze swoim mężem Zygmuntem Krallem (1896 Zdołbunów – 1965 Christchurch, Nowa Zelandia). 

 -Młodsza Sabina (1901 Białystok – 1918 Białystok).

Zdjęcie zrobione w 1917 roku w Kalenkowiczach na Białorusi. Zgodnie z historią rodzinną przekazaną mi przez młodszą ich siostrę Janinę, urodzoną tam w 1915 roku, rodzice Aleksandry i Sabiny a moi dziadkowie przeprowadzili się z Litwy do Kalenkowicz gdzieś po 1910 roku. Miała tam mieszkać siostra mojego dziadka ze swoją rodziną. Zygmunt był pracownikiem kolei w Kalenkowiczach. To był i chyba nadal jest węzeł kolejowy. Tu są już po ślubie.

Sabina za kilka miesięcy umrze na zapalanie płuc w Białymstoku a jej siostra po opuszczeniu ZSRR w 1943 roku w Teheranie. Zygmunt z dwoma synami walczyć będzie w szeregach Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po wojnie ściągnie ich do Nowej Zelandii najmłodsza córka Zygmunta i Aleksandry, Zyta."


Przemysław Kisielewski

Translate