Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zapasowy karabin

   Dwudziestego szóstego czerwca wieczorem doszło w Białymstoku do dwóch eksplozji. Huk detonacji rozniósł się po całym mieście. Gazety w 1919 roku sugerowały, że w ten sposób ktoś chciał się pozbyć materiałów wybuchowych. Ich posiadanie i przechowywanie było bowiem zabronione.

A zapasów po wojnie zostało dużo, bo wycofujący się Niemcy sprzedawali za bezcen karabiny i granaty.

  Nabywców nie brakowało. Czasy były niepewne, zaś broń w domu zawsze mogła się przydać. Bardziej obrotni obywatele w handlu gorącym towarem zwietrzyli interes.

W zakamuflowanych składzikach gromadzili karabiny, granaty, a także wojskową odzież. Potem wystarczyło już tylko czekać, aż zjawi się klient.

Proceder ten spędzał sen z powiek funkcjonariuszom policji. Nielegalną broń bowiem często używali do napadów bandyci. Co kilka dni w Białymstoku zdarzały się również wypadki wywołane nieumiejętnym obchodzeniem się z materiałami wybuchowymi.

  Tak było 15 maja 1919 roku. Podczas przekładania worków z mąką w składzie miejskim eksplodował granat. Odłamki raniły w rękę robotnika Kazimierza Szrota.

Kilka dni później o godzinie 6 rano przy Warszawskiej 21 doszło do kolejnej eksplozji. Jak donosiła prasa, granat został zdetonowany na pierwszym piętrze. W wyniku wybuchu z okien wyleciały szyby. Na szczęście w tym momencie nikogo nie było na chodniku przed budynkiem.

  Aby w przyszłości uniknąć podobnych incydentów, władze podjęły walkę z posiadaczami nielegalnej broni. Liczne rewizje w prywatnych domach dały efekty. Na początku czerwca wywiadowcy zapukali do drzwi pewnego restauratora. W chwili, gdy funkcjonariusze weszli do domu, właściciel posesji zajęty był właśnie wciskaniem niemieckiej bielizny do ustępu. Wpadł na gorącym uczynku. A wnikliwa rewizja wykazała, że na jego posesji ukryto również siedem karabinów.

  Do ustępów miejskich wpychano też inne nielegalne towary. Był to dobry sposób na błyskawiczne pozbycie się gorącego towaru.

I tak pewnie było w przypadku dwóch złamanych niemieckich karabinów, które znaleziono w latrynie przy Rynku Rybnym. Mimo, że broń nie nadawała się do użytku, funkcjonariusze musieli ją wysłać do szczegółowej analizy.


Kamil Śleszyński

Translate