Postaw mi kawę na buycoffee.to

Krzyk w nocy na ul. Marmurowej

  A więc zacznijmy najpierw od tego, jak to było z panią Fajgą Dychtel z ulicy Marmurowej 5 , która obudziła sie w nocy wczorajszej i wyskoczyła z łózka z okrzykiem: 

- Bomba , bomba, bomba , - I co to była za bomba ? To wcale nie bomba. to był zwyczajny, ordynarny, pospolity , często spotykany napad bandycki.

  Trzej zbójcy to nie byli właściwie bandyci. Oni wcale nie chcieli odbierać życia pani Dychtel. Im nie było ono potrzebne do niczego. Oni może chcieli się widzieć z sublokatorami pani Dychtel . A może im potrzebna była bielizna pani Dychtel ?

  Trzeba wiedzieć, ze pani Dychtel ma tyle bielizny co jak jakaś księżna. A nawet nie każda.

  czy można wyobrazić sobie że któraś pani Potocka albo Branicka miała 96 koszul albo 192 par pończoch ?

  A pani Dychtel ma tyle. Dla każdej sytuacji , każdego stanu - nawet poważnego. Dla panien , mężatek, rozwódek - dla hetery także.

  Tak tedy pani Dychtel , obudziwszy się i słysząc stukanie trzech wytwornych panów zbójców , powiedziała - Frani i Mani nie ma, a potem dopiero, na powtórne juz stukanie wydała ów okrzyk, a uczyniła to żywiołowo, namiętnie, podobnie jak kwiat wydaje zapach, jak drzewo wydaje owoc, a człowiek pieniądze.

  Zbójców było trzech. sami katolicy w żydowskich chanajkach -to straszne. Tak jest teraz przyjęte .


Dziennik Białostocki 1936 r

M.R


Translate