Postaw mi kawę na buycoffee.to

Boże Narodzenie Od II RP do stanu wojennego

   Święta Bożego Narodzenia są mocno zakorzenione w polskiej tradycji i dziś wyglądają zupełnie inaczej niż 100 lat temu. W czasie wojen i zaraz po nich celebracje były skromne i trudne do zorganizowania, ale zawsze pamiętano o przełamaniu się opłatkiem i udekorowaniu świątecznego drzewka. Oto wybrane lata, które pokazują, jak na przestrzeni ostatniego wieku wyglądało Boże Narodzenie w Polsce.

 Po 123 latach nieobecności na mapie Polska stała się niepodległym państwem, ale zmagała się z ogromnym głodem i biedą. Dla setek tysięcy Polaków wojna była wyniszczająca – często zmuszała ich do opuszczenia swoich domostw. Trudno było nawet o iglaste drzewko, ponieważ stan polskich lasów po I Wojnie Światowej był opłakany.

 Na wsi ludzie starali się gotować z tego, co udało im się wyhodować – z ziemniaków, buraków i brukwi. Jeżeli ktoś miał szczęście i upolował dzika lub sarnę, mógł wykorzystać ich mięso i podroby. Popularnością cieszyła się konina i pieczone gołębie, a rarytasem na wigilijnym stole były jabłka, orzechy i pierniki.

  W stolicy stanęła jednak wielka choinka przy placu Wareckim (dzisiejszy plac Powstańców Warszawy), a prezenty finansowane z publicznych zbiórek rozdawano sierotom wojennym i biednym dzieciom. Na choinkach wieszano wyłącznie polskie dekoracje, ponieważ szklane bombki były uważane za niemiecki wymysł.

  Święta Bożego Narodzenia w czasie II Wojny Światowej były smutne, ale Polacy starali się godnie je przeżyć. Od listopada 1939 r. wprowadzono kartki na cukier, chleb i mięso. Ceny ryb były wysokie, a śledzi brakowało, dlatego wykorzystywano małe rybki, jak np. stynki.

  Z zup popularnością cieszyły się barszcz czerwony oraz grzybowa, do której przyrządzenia wykorzystywano zaledwie kilka suszonych grzybów. Jedną z potraw wigilijnych była suszenina, czyli suszone owoce gotowane z kilkoma łyżkami cukru i zagęszczane mąką ziemniaczaną. Główne danie stanowiły gotowane ziemniaki z surową cebulą i smażone placki.

  Nie było cukierków, jedynie pierniki, do których zamiast miodu dodawano marchew. Ludzie zbierali się potajemnie w domach i nie chodzili na pasterki, bo ze względów bezpieczeństwa ich nie odprawiano.

  W rok po śmierci Stalina komuniści nadal toczyli otwartą wojnę z Kościołem, a Polacy świętowali Boże Narodzenie mniej więcej tak, jak zawsze, choć zdecydowanie skromniej. W 1953 roku zniesiono obowiązujący od końca wojny kartkowy system reglamentacji żywności, ale produkty z górnej półki kosztowały krocie i mało osób mogło sobie na nie pozwolić. Do tego tańszych rzeczy nagminnie brakowało.

  Braki w zaopatrzeniu były uciążliwe, a interwencyjne dostawy nie zapełniały ani sklepowych półek, ani świątecznych stołów. Pożądane były cytrusy, które sprzedawano na sztuki, jeśli tylko się pojawiły, choć ich ceny były zaporowe – 1 kg cytryn kosztował 800 zł, a pomarańczy dwa razy tyle. Średnia pensja miesięczna statystycznego Polaka wynosiła wtedy nieco więcej niż 500 zł.

  1970 był rokiem zamieszek i strajków, w których śmierć poniosło ponad 40 Polaków. Społeczeństwo zbuntowało się po tym, jak komunistyczna władza urzędowo ogłosiła podwyżkę cen żywności o ponad 20 procent. PZPR ogromne niedobory mięsa starała się przykryć promocją białego sera.

  W sklepach pojawiała się szynka, ale mało osób było na nią stać. Obsesją wszystkich stały się cytrusy, których listopadowe dostawy z Kuby były szumnie obwieszczane przez władzę jako wyraz jej dobroci i troski o obywateli. To wtedy uznanie znalazła skórka cytrusów, którą suszono i jako rarytas dodawano do makowców i innych świątecznych ciast.

  W stanie wojennym znów powróciły kartki żywnościowe – w lutym 1981 roku wprowadzono je na mięso, a dwa miesiące później na wędliny, konserwy, mąkę, ryż, kaszę oraz masło. Problem stanowiły ceny suszonych grzybów – jeśli ktoś ich sam nie uzbierał i nie ususzył, to były towarem tylko dla bogaczy.

  O łamańcach z makiem czy bakaliach tylko się marzyło, ponieważ były horrendalnie drogie. Starano się jednak skompletować 12 potraw wigilijnych, licząc oddzielnie chleb, zupę, kompot, zakąskę, kapustę, ciasto czy kartofle.

  W tym czasie kwitł handel podziemny, przede wszystkim mięsem. Chłopi po kryjomu przywozili podroby i mięso do miasta, jednak ich ceny również nie należały do niskich. Dla większości Polaków przygotowania do świąt były w 1981 roku kolejkowym koszmarem, który i tak nie sprawiał, że na wigilijnym stole pojawiało się wiele produktów i potraw.


Bryk

Boże Narodzenie .Jak zmieniały się tradycje i zwyczaje

    Wigilia wpisała się w naszą tradycję jako wieczór zbliżający do siebie ludzi, czas miłości, refleksji, gdy gasną wszystkie spory. To najbardziej rodzinny wieczór w roku, kiedy bez względu na kraj zamieszkania kultywujemy polskie tradycje. Jak wygląda Boże Narodzenie dziś, doskonale wiemy. Jak wyglądało kiedyś? Przenieśmy się w czasie, by dowiedzieć się, jak rodziły się zwyczaje i tradycje bożonarodzeniowe. Skąd wzięła się Wigilia, opłatek, tradycja ubierania choinki, szopka, kolędy i wigilijne potrawy? Przeczytaj i sprawdź.

  Święta Bożego Narodzenia obchodzimy na pamiątkę narodzin Chrystusa od I wieku. Te w obecnej formie są efektem nakładających się na siebie wielowiekowych zwyczajów, obrzędów i tradycji różnych kultur i narodów.

  Nazwa wigilia pochodzi od łac. vigiliae oznaczającego nocne czuwanie. Słowem tym określano nocne lub wieczorne nabożeństwa przed ważnymi świętami kościelnymi. W czasach pogańskich 24 grudnia dawni Słowianie obchodzili tzw. stypę zaduszną. To spowodowało, że długo wierzono, iż w Wigilię duchy zmarłych przybierają postać wędrowców lub zwierząt (szczególnie wilków) i przychodzą do swoich domów. Stąd zwyczaj szykowania pustego talerza dla strudzonego wędrowca i nieodmawiania nikomu gościny.

  Jeszcze w XVII i na początku XVIII wieku Wigilia była dniem bardzo radosnym pełnym psot, żartów i dowcipów. Modlącym się kobietom zaszywano suknie, wiązano sznurówki. Plagą były kradzieże wigilijne, w których przodowali kolędnicy. Uczciwi wszystko zwracali.

  Początkiem wieczerzy wigilijnych w tradycji chrześcijańskiej były wielogodzinne widowiska kościelne, na które wierni przynosili jedzenie i picie. Inne stare nazwy wigilijnej kolacji to kolęda czy Wieczerza Pańska. 

  Z Wigilią łączyło się wiele wierzeń i zwyczajów. Oto niektóre z nich: przy stole zazwyczaj siadano według wieku, aby „tymże umierać porządkiem” dbano o to, by była parzysta liczba osób (nieparzysta miała wróżyć śmierć jednej z osób) wieczerza rozpoczynała się modlitwą

nikomu oprócz gospodyni nie wolno było wstawać od stołu, gdy ktoś to zrobił, miał umrzeć w kolejnym roku nie wolno było rozmawiać, aby uniknąć kłótni w przyszłym roku i nie być gadułą

liczba potraw wigilijnych miała być nieparzysta śnieżnobiały obrus w chrześcijaństwie wyraża radości, świąteczny nastrój, symbolizuje prawdę, czystość i doskonałość, a pod obrusem na nawet wokół stołu sianko! kto w Wigilię kichnie, ten będzie zdrowy choinkę ubierano w Wigilię

od najdawniejszych czasów wierzono, że jaka Wigilia, taki cały kolejny rok.

  Najważniejszy moment Wigilii to dzielenie się opłatkiem. To typowo polski zwyczaj nieznany w innych krajach. Dawniej na opłatkach przedstawiano kościoły, zamki, a nawet całe miasta. Dzielenie rozpoczynał zwykle Pan domu lub w zastępstwie najstarszy syn.

  Z pozostałych kawałków opłatka robiono tzw. „światy” lub „wilijki”, czyli kuliste ozdoby z opłatków klejone śliną. Dekorowano nimi wigilijne podłaźniczki, o których piszę dalej.

  Strojenie choinki jest najmłodszą z tradycji wigilijnych przejętą od Niemców, ale jedynie w formie stojącej. W Polsce wcześniej znane były tzw. podłaźniczki, czyli choinki ze ściętym czubkiem wieszane nad stołem wierzchołkiem w dół. Miały one chronić dom od złych mocy.

  Choinki w wersji stojącej strojono jabłkami, orzechami, cukierkami, świeczkami, łańcuchami. Na czubek zakładano gwiazdę. Ozdoby te miały swoją symbolikę: jabłka przypominały rajskie owoce grzechu orzechy były związane z życiem erotycznym (wierzono, że sprowadzają miłość i kojarzą małżeństwa) gwiazda symbolizowała tę betlejemską łańcuch symbolizował węża kusiciela, a w czasach zaborów był symbolem tzw. łańcucha niewoli.

  Za pomysłodawcę przedstawień wigilijnych uważa się św. Franciszka z Asyżu. Z czasem zaczęto nazywać je jasełkami. Z drewnianych figurek używanych w inscenizacjach tworzono potem szopki, które przez lata bardzo się zmieniały. Z czasem narodził się zwyczaj obnoszenia szopek po domach. To one dały początek szopkom ustawianym w domach pod choinką.

  Wiele znanych nam kolęd powstało wieki temu. Na przykład „Przybieżeli do Betlejem” w 1631 roku! Są one nie tylko pieśniami, ale również opowieściami o tradycjach, zwyczajach i języku dawnych ludów. Zwyczaj ich śpiewania jest jednym z najpiękniejszych związanych z Bożym Narodzeniem. Wszyscy uwielbiamy ich słuchać, a w wielu domach nadal się je śpiewa. To tradycja, którą zabieramy ze sobą, gdziekolwiek poniosą nas losy.

  Od niepamiętnych czasów kolacja wigilijna składała się z potraw postnych. W zamożnych domach przyrządzano na kolację wigilijną 12 dań rybnych na pamiątkę 12 apostołów. Liczba wszystkich potraw miała być nieparzysta (5 lub 7 u chłopów, 9 u szlachty, 11 lub 13 u arystokracji). Wieczerzę rozpoczynano, gdy zabłysła pierwsza gwiazdka.

  Jadłospis uwzględniał wszystkie płody rolne i leśne z całego roku – grzyby, orzechy, miód, kasze, zboża, jarzyny, owoce, ryby. Co ciekawe nabiał nie był traktowany jako potrawa postna. Jedzono m.in. barszcz z uszkami, zupę rybną, kapustę z grzybami, ryby w różnych postaciach (karp, szczupak, lin), łamańce z makiem, kutię, śledzie. Do picia był znany nam kompot z suszonych owoców.

  Mając wiedzę na temat zwyczajów i tradycji, możesz spojrzeć na święta z zupełnie innej perspektywy. A gdy zasiądziesz do wigilijnego stołu, przekaż ją swoim dzieciom, wnukom, zaproszonym gościom. Niech również poznają ten piękny fragment polskiej historii.


Izabela Tomiczek-Pitlok

Translate