Cykl opowieści o naszym znikającym starym Białystoku spod pióra niepublikowanych prac Władysława Jaroniewskiego ,za pozwoleniem Pani Haliny Perkowskiej .
Rozdział 2 -" Białystok po wojnie "
Miasto Białystok zobaczyłem po raz pierwszy 27 listopada 1945 r. Tego dnia przybyłem tu wraz z 65 pułkiem Piechoty, w którym pełniłem czynna słóżbę wojskowa. Wówczas miasto było bardzo zniszczone,zwłaszcza śródmieście .Działania wojenne zmieniły w ruiny nie tylko budynki mieszkalne , ale również stacje kolejowe ,fabryki, szkoły ,elektrownię i wiele obiektów użyteczności publicznej.
Miasto uleggło około 80 % zniszczeniu. Widok śródmieścia był przerazajacy. jednak nie te ryiny były dla mnie niezwykłe. Swego rodzaju osobliwością w Białymstoku byli dla mnie Ludzie- oraz ich życzliwość ich gwara i zwyczaje.
Spotkałem tu ludzi zyczliwych i gościnnych ale jak na mój gust trochę dziwnie ubranych i posłougujących się dialektem ,jakiego dotąd nie słyszałem. Pierwsze lata powojennej rzeczywistości byłytrudne. Nie łatwo było znaleźć pracę ,za którą dostawałootrzymywało sie niskie wynagrodzenie. W sklepach brakowało towarów a podstawowe artykuły były na kartki i to w ograniczeniach. Stąd kazdy też każdy z mieszkańców starał się kupić coś z żywności od rolników.
Dużym powodzeniem cieszyło się targowisko na Siennym Rynku. Tam mozna było zaopatrzyć sięw brakujące towary oczywiście w miarę posiadanej gotówki. Chandel tu odbywał się codziennie ,ale w kazdy wtorek i czwartek pojawiało się na targowisku mnóstwo furmanek i róznych handlarzy oraz tłumy ludzi .
Z chłopskich wozów ,poustawianych jeden przy drugim wiesniacy sprzedawali nabiał, drób,ziemniaki , zboże , warzywa , owoce i prosięta , bo dużo mieszczan chodowało świnki. Niektórzy rolnicy nawoływali , by kupować u nich smaczne gruszki " gniłki" i " nirobaczywe" śliwki.
Równiez w zwozów chłopskich można było nabyć wykonane na ręcznych krosnach, chodniki na podłogę oraz różne tkaniny jak ręczniki , ścierki , worki itp. Miejscowi amatorzy łatwych zarobków spredawali luksusowe ma tamte czasy papierosy pochodzące z UNRRA , którymi handel był zabroniony .
Po targowisku chodził wolnym krokiem starszy mężczyzna z przewieszona przez ramie torbą , a w reku trzymał flaszeczki z terpentyną. Doniosłym głosem wołał ,sylabizując w odstępach - " komu - ter -pen -tyny"