Pewnie zaskoczę stałych czytelników, jeśli tacy już się pojawili w Kronice Białostockiej. Po kilku odcinkach na serio, ten będzie na wesoło. Ot taki mały relaks powakacyjny. Proszę zatem, przeczytajcie najpierw załączony tekst oświadczenia z lipca 1988 roku. Jeszcze trwał PRL, ale już mocno nadwyrężony, dychawiczny po „karnawale solidarnościowym” i stanie wojennym.
Natomiast wbrew zapowiedziom wszelkiej maści reformatorów kryzys gospodarczy miał się dobrze. W tej sytuacji 3 (słownie trzy) pałki kiełbasy żywieckiej stanowiły wartość cenną. Co gorsze, owe trzy pałeczki mogły zagrozić przyjaźni polsko-niemieckiej, a dokładnie PRL i DDR (NRD).
Przyjaźń PRL z ZSRR była od połowy 1944 roku bezgraniczna, to znaczyło, że wschodni „wielki brat” mógł wywozić z naszego kraju co chciał. Pamiętam z tamtych czasów szeptaną zagadkę - Jaka jest różnica między piosenką i Armią Czerwoną? Odpowiedź poprawna brzmiała - Nie ma żadnej, bo i piosenka, i Armia Czerwona nie zna granic! A granica na Odrze i Nysy Łużyckiej? Ta była pilnowana przez wojska i służby PRL oraz NRD, zaś w pobliskich kompleksach leśnych stały po obu stronach dywizje Armii Czerwonej.
Oficjalnie jednak, w prasie i wystąpieniach sekretarzy rozkwitała w Polsce przyjaźń z „dobrymi Niemcami”, którzy mieszkali w Niemieckiej Republice Demokratycznej. W przeciwieństwie do złych Niemców – kapitalistycznych, pozostających za Łabą w Niemieckiej Republice Federalnej. Pokolenie wojenne naszych rodaków jakoś nie mogło zrozumieć tej różnicy, a pokolenie „demokratycznych Hansów” ze strachu było potulnie komunistyczne i internacjonalistyczne (do czasu).
W tej sytuacji towarzysze po obu stronach granicy, z PZPR i SPJN (partie rządzące), postanowili skupić uwagę na szerzeniu przyjaźni wśród młodzieży. I tak zaczęły się wymiany grup zorganizowanych. Dowodem była obecność w 1988 roku grupy FDJ w Stańczykach (Staathausen), miejscowości słynnej z wiaduktów, „wyzwolonej” (fikuśnie to brzmi) w końcu II wojny światowej przez czerwonoarmistów.
Czy to przypadek, czy głupi pomysł, by młodych z FDJ zachęcać do przyjaźni z druhami polskimi na terenach Prus Wschodnich z widokiem na wiadukty linii kolejowej rozgrabionej przez oddziały Czerwonej Armii\/ Pewnie w takich okolicznościach i kiełbasa żywiecka im nie smakowała, więc zwrócili trzy pałeczki, z których dwie zniknęły. Kto zjadł ? Może ktoś z kadry? Uprzedzając oskarżenie Komendy Hufca ZHP o słabość ideową i brak czujności, sporządzono oświadczenie i dla uwiarygodnienia tego zdarzenia kazano tekst podpisać również opiekunowi i tłumaczowi grupy FDJ. Oczywiście w dowód narastającej przyjaźni.
Rok później 4 czerwca „skończył się w Polsce komunizm”, a w październiku znikła z mapy Europy NRD i powstały zjednoczone Niemcy. Pojawiła się szansa na przyjazne relacje polsko-niemieckie, niekoniecznie z wykorzystaniem pałeczek kiełbasy żywieckiej.
Adam Cz. Dobroński (adobron@tlen.pl)