Postaw mi kawę na buycoffee.to

Chanajki - 5 kwietnia 1937 r.

   "Echo Białostockie" odnotowało taką oto skargę, którą na policji zgłosił Zelik Cywes (Krakowska 18). Spotkali mnie na Brukowej. "Te jołd, daj na wódkę. Nie dam. To zaraz flaki ci wypuścim i girę z siedzenia wyrwiem". 

  W tym samym czasie żale na komisariacie wylewał Bernsztajn z Marmurowej, a nawet Połtyjer Rozengarten, syn osławionego "Jankieczkie", który właśnie wyszedł z więzienia i starał się przejąć kontrolę nad interesami ojca. 

Edelsztajnowie grozili im pobiciem a nawet czymś gorszym. Policjant przyjmujący skargi po prostu zdębiał. 

  Co się dzieje, chanajkowskie łobuzy biją się między sobą, przychodzą do policji na skargi, nie wystarcza im już własna dintojra. Za starych opryszków tak nie było. 

  Kolejne zażalenie na Edelsztajnów komisariat zarejestrował w grudniu 1937 r. Złożył je najpierw Mejer Złotnik z ul. Piłsudskiego. Odwiedził on ul. Krakowską w wiadomym celu. Bracia Zelik, Alter i ich krewny Chaim zażądali od niego 2 litry wódki. Ten z oburzeniem odmówił. Koniec sprawy był prosty, obita twarz i podarta marynarka. 

  Pewnego grudniowego wieczoru jeszcze gorsza nieprzyjemność spotkała Stanisława Majewskiego, również na ul. Krakowskiej. Podeszli do niego trzej Edelsztajnowie. Zelik oskarżył go o obciążające zeznania na policji. 

  Miał po nich odsiedzieć 6 miesięcy. Za to należy się dwa litry wódki. Z braku gotówki Majewski odmówił. Poszły w ruch pięści i noże. Pobity i pokłuty nieszczęśnik trafił do szpitala. Później zgłosił się na policję i złożył skargę na napastników. 

  W kwietniu 1938 r. odbył się kolejny proces z udziałem Edelsztajnów. 

W świetle zeznań Majewskiego sprawa przedstawiała się w ten sposób, że Zelik E. pomówił go o donos na policję, jakoby ten ukradł komuś zegarek i za to musiał odsiedzieć pół roku. Bracia Edelsztajnowie dostali 6-miesięczne wyroki w zawieszeniu na 5 lat, a ich krewny Chaim został uniewinniony.


W.Jarmolik

Translate