W przeszłości to miejsce tętniło życiem, a nazwę "Sepularium" dla klubu wymyślił sam Stanisław Lem. Mowa o Akademickim Centrum Kultury w piwnicach białostockich Spodków.
"Był kiedyś klub studencki o takiej nazwie i kawałek życia z nim związałem . Łaziłem tam w latach 75-80 i pamiętam naszego wspaniałego szefa pana Marka Konopelke. Kto to jeszcze pamięta ? "
" Koncert Izraela w Aceku w 1993 do dziś wspominam jako jeden z najlepszych koncertów jakie widziałem. Imprez bylo cale mnostwo. ACK było miejscem gdzie powstała Kasa Chorych z jej niezapomnianym Skibinskim."
" Z tamtego okresu pamiętam jeszcze występ teatru STUDIO J. Szajny, płonący kontrabas Helmuta Nadolskiego, jesień z bluesem i ... Zbyszka "Harego" Deba, . M. Konopelko natomiast to dla mnie przede wszystkim WAKS (Wakacyjna Akademia KulturyStudenckiej) w Tykocinie. -Czy znasz jego dalsze losy ?
Niestety nie wiem co robi, ale myślę, ze jak go odnajdziemy to i innych będzie łatwiej namierzyć. Na jednym z WAKS-ow byłem w "branży" plakatów. Z Kasa Chorych pojechałem tez raz na turnee jako operator światła. Pozdrawiam."
" Byłem na tym spotkaniu z reżyserem Porębą. Nagle z wsi spokojnej wpadłem w środek cyklonu. Białystok i nasze środowisko studenckie nie było zbyt zaangażowane w działalność opozycyjna, wiec tym większy szok.
"Do ACK panienki leciały jak cmy do ognia, a marzeniem każdej nieopierzonej małolaty z miasta był "bramkarz" z ACK. Warto również, przy okazji, wspomnieć, ze w tamtym okresie działało w
Białymstoku kilka klubów studenckich - każdy ukierunkowany i obsługujący inne środowisko. W każdym grała inna muzyka, inne prowadzono rozmowy i inne przesiadywały dziewczyny. A jak jest teraz ?. Czy "klub studencki" jako miejsce integracji środowiskowej nadal istnieje, czy to już tylko wspomnienie przeszłości. Innymi słowy gdzie się bawi i podrywa dziewczyny białostocki student ?"
Siedziałem w tej zatłoczonej sali i nie mogłem zrozumieć dlaczego w tak szacownym miejscu w powietrzu latały "kury" i inne epitety. Ale czy pamiętasz - był tam jakiś tajemniczy gość (na tym całym WAKSie ) o którym mówilo sie, ze jest Wtyczka ze służb bezpieczeństwa; był łysy, mniej więcej w naszym wieku i nosił o ile się nie mylę skórzany kapelusz. Czy możecie coś powiedzieć o ścisłym zarządzie klubu ACK w tych latach(75-80)? Były tam jakieś dwie Elżbiety, jakiś bardzo wysoki Marek... no i kto jeszcze? Czy ci ludzie spotykają się z sobą? No i jak odnaleźć w Białymstoku samego szefa? "
" Miło powspominać ACK. Najpiękniej było, kiedy wracało się do domu lipcowym
porankiem, a drzewa w okolicach "Syreny" tak pięknie pachniały...Pierwszy raz
byłem tam 17 kwietnia 1985. Grał Jarek "Cichy" Ciszewski. Tylko jedno zostało
mi w pamięci: kolorowe światła i Genesis ze swoim hitem "Can You Here Me". A
może to byli Mike & The Mechanics? Kto teraz spamięta..."
" W Aceku byłem tez przez jakiś czas bramkarzem ale krótko - chyba cos ok. 2
miesięcy, potem okazało sie ze mam zdolności plastyczne i roboty od rana do nocy, malowanie dekoracji, zmiany wystroju, plakaty na mieście. Jednym słowem
PROPAGANDA. A ze pieniądze na to płynęły po jedynie słusznej linii? - z SZSP - szajze nie. Jaka była alternatywa? Może koncerty i twórczość niezależna po
kościelnych piwnicach? Ale chyba nie w białym - może Wrocław, Wa- wa, Lublin.
Dla nas pasjonatów tamtych lat ani kasa ani ideologia nie grała roli.
Chcieliśmy być ze sobą, cos robić sobie i innym. I tłumy waliły drzwiami i oknami do ACK; były bez przerwy normalne diskoteki i masę koncertów. Jazz,
blues, gospels. Zaduszki jazzowe, kabarety, zespoły. Po pewnym okresie
adaptacyjnym dostałem czwartek - w ten dzien bylem tam dyżurnym szefem.
Ustawiałem bramkarzy i... zdarłem zęby na moim dyżurze by coś nie wyskoczyło - jakaś zadyma. Ale w środku było zawsze OK. Pamiętam te czerwcowe noce gdy wychodziło się z huku disco na zewnątrz, gdy do odpoczynku zapraszała zroszona trawa kościelnego wzgórza. A tam w sród starych owocowych drzew...
Kronika Białostocka
M.R