Postaw mi kawę na buycoffee.to

Białostoczanie w Powstaniu Warszawskim

   W Powstaniu Warszawskim brali udział również mieszkańcy Białegostoku i okolic, zarówno w szeregach Armii Krajowej, jak i w innych formacjach walczących po stronie Polskiej. Wielu z nich przed wojną i w czasie okupacji mieszkało w Warszawie, inni przybyli do stolicy w ramach przerzutu oddziałów AK lub ewakuacji ludności.

Białostoczanie w Armii Krajowej: Oddziały AK:

  Wielu mieszkańców Białegostoku i okolic służyło w oddziałach AK w Warszawie. Byli to zarówno żołnierze, jak i łącznicy, sanitariusze i inni. Ich obecność wynikała z faktu, że Białystok i Warszawa były ważnymi ośrodkami konspiracji i przerzutu żołnierzy AK.

Konspiracja:

  Białostoczanie brali udział w działalności konspiracyjnej na terenie Warszawy, zarówno przed wybuchem powstania, jak i w jego trakcie. Byli zaangażowani w kolportaż prasy podziemnej, zbieranie informacji, a także w przygotowania do walki. 

Białostoczanie w innych formacjach: Inne organizacje konspiracyjne:

  Białostoczanie mogli również walczyć w innych organizacjach konspiracyjnych działających w Warszawie, takich jak Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) czy Bataliony Chłopskie (BCh).

Formacje pomocnicze:

  Wielu Białostoczan pełniło służbę w formacjach pomocniczych, takich jak Szare Szeregi, harcerstwo, czy organizacje charytatywne, które wspierały powstańców i ludność cywilną. 

 Przykłady zaangażowania: Żołnierze AK:

  Wielu żołnierzy AK pochodzących z Białegostoku i okolic walczyło w różnych dzielnicach Warszawy, m.in. na Starym Mieście, w Śródmieściu czy na Żoliborzu. Byli zaangażowani w walki uliczne, obronę barykad i atakowanie pozycji niemieckich.

Łączniczki i sanitariuszki:

  Wiele kobiet z Białegostoku pracowało jako łączniczki, przenosząc rozkazy i meldunki między oddziałami. Inne pełniły funkcje sanitariuszek, udzielając pomocy rannym na pierwszej linii frontu.

Dzieci i młodzież:

  Nawet dzieci i młodzież z Białegostoku zaangażowali się w działalność powstańczą, pełniąc role łączników, przenosząc pocztę i rozkazy, a niekiedy również niosąc pomoc rannym. 

Znaczenie udziału Białostoczan:

  Udział mieszkańców Białegostoku w Powstaniu Warszawskim pokazuje, że walka o wolność i niepodległość była wspólnym wysiłkiem Polaków z różnych regionów kraju. Białostoczanie, podobnie jak mieszkańcy innych miast, wykazali się wielką odwagą i poświęceniem w obronie Warszawy.

Pamięć o Białostoczanach w Powstaniu Warszawskim:

  Ważne jest, aby pamiętać o udziale Białostoczan w Powstaniu Warszawskim i oddawać im hołd za ich bohaterstwo i poświęcenie. Ich historia jest integralną częścią historii Powstania Warszawskiego i polskiego ruchu oporu.


Google

Rzeka Biała - Fabryka wypuszczała ścieki i wtedy rzeka zmieniała kolor na czerwony

  "Zimą rzeka zamarzała i można było po niej jeździć na łyżwach od hali Jagiellonii aż do mostu przy ul. Poleskiej. Wiosną, kiedy Białka wylewała, pływało się w balii. 

  Naprzeciw naszego domu przy Włókienniczej 22a, po drugiej stronie rzeki, stała przedwojenna fabryka włókiennicza, w niej po wojnie umieszczono garbarnię. Co jaki czas zakład wypuszczał ścieki do rzeki, wtedy Białka stawała się kolorową, najczęściej czerwoną. 

  Po obu brzegach koryta żyło mnóstwo olbrzymich piżmaków, łapano na futra. Latem dzieci wiaderkami łowiły w rzece malutkie rybki. O tej porze kobiety z dziećmi chodziły wzdłuż brzegów i zbierały zioła, gdyż ziemia była tam żyzna. Dużo rosło białej pokrzywy, którą potem sprzedawano do Herbapolu. Wodą z Białki podlewano też przydomowe ogródki."

M.R

Na ulicy Cichej wcale nie było cicho

 


   Ulica Piesza i jej zadziornymi chojrakami  w przedwojennych Chanajkach z powodzeniem mogła konkurować odchodząca na lewo od Krakowskiej, równie króciutka jak Piesza, uliczka Cicha. Panował na niej stale duży harmider wywoływany przez tamtejszych rozrabiaków, jak i przybywających w odwiedziny różnych gości. Policjanci z IV komisariatu także często tam zaglądali. 

   Cztery domy, a ile hałasu. Złodziejskie meliny, pokoiki z prostytutkami, paserka, szulerka, nielegalny handel wódką, a wszystko to na długości kilkudziesięciu metrów. W drewniaku nr 1, od frontu mieszkała rodzinka Chazanów. Ważni byli przede wszystkim ojciec – Szmul i dwaj jego synalkowie – Chone i Chaim. Szmul stanowił przykład twardego sutenera. Tą profesją zajął się jeszcze przed I wojną światową. Swoje podopieczne trzymał krótko. Zabierał im połowę zarobków, a w razie nieposłuszeństwa potrafił mocno poturbować. 

   W 1934 r. przed białostockim Sądem Okręgowym miała miejsce głośna rozprawa o wykorzystywanie kobiet trudniących się nierządem. Głównym bohaterem był Szmul Chazan. Jeszcze przed wejściem do sali sądowej wezwane kobiety twierdziły głośno, że odmówią zeznań. Synowie Chazana grozili im śmiercią, a jedna z koleżanek po fachu, niejaka Helena Szadurska, namawiała do kłamania. Chanajkowski alfons wywinął się więc od zasłużonej kary. Synowie Chazana, choć dopiero w wieku młodzieńczym, byli już zatwardziałymi złodziejami. Wyróżniał się zwłaszcza Chone. Kradł przy każdej nadarzającej się okazji. 

  W 1932 r. opróżnił z zegarków i portmonetek kieszenie bywalców zakładu kąpielowego przy ul. Warszawskiej. Trzy lata później wpadł na gorącym uczynku, kiedy ze swoim pomagierem Szlomą Kukawką polewał 

kwasem solnym skobel i kłódkę przy drzwiach sklepu mleczarskiego na ul. Żwirki i Wigury i z ogromnym zawzięciem suwał piłką do metalu. 

   Jego młodszy braciszek niewiele od niego odstawał. Działał jako kieszonkowiec na Rybnym Rynku. W drugiej części domu przy ul. Cichej nieduży przybytek płatnej miłości prowadziło małżeństwo Mendla i Zlaty Wasilkowskich. Mąż był poza tym znanym awanturnikiem, który w pijanym widzie sięgał często po nóż fiński i w ten sposób udowadniał swoje racje.  Pod numerem 2 mieszkała też wcale niezła parka. Był to Mordko Lis, również wielki amator wszelkich rozrób. Kręcił się po ul. Krakowskiej i jej bocznych dopływach i od przechodniów dopominał się pieniężnych datków. Oczywiście na alkohol. 

   Z kolei prostytutka Taube Wolfson znana była z sympatii do kolejarzy. Do swojej klitki sprowadzała ich z dworca. Niektórzy miłośnicy wdzięków Taube szli nawet ze sobą na ostre. 

  W 1927 r. niejaki Michał Potocki, pracownik warsztatów kolejowych w Łapach tak przyłożył koledze Aleksandrowi Matulisowi  w głowę butelką z piwem, że aż pękła czaszka. Sąd wycenił zazdrość o pannę Wolfsonównę na 6 miesięcy więzienia.  W domu nr 3 urzędowała z dużym powodzeniem Bejla Kleinsztejn. 

  Była to znana w okolicy paserka i właścicielka potajemki z zakazanym wyszynkiem. Specjalizowała się zwłaszcza w skupowaniu kradzionej garderoby i pościeli. Nic więc dziwnego, że drogę do niej znali wszyscy chanajkowscy pajęczarze, czyli złodzieje strychowi.  No i wreszcie domek z nr 4. Tu gwiazdą występku była Maria Szczerbak ze złodziejskiej rodzinki Ejsmontów. 

  Jej brat Antoni należał  do czołówki przedwojennych białostockich włamywaczy. Kradł z kolesiami w całym mieście, zaś jego liczne siostry zajmowały się sprzedażą fantów. Maria obok paserki trudniła się też najstarszym zawodem świata. W 1932 r. skradła klientowi portfel, a w nim 200 dolarów. Jeleniem tym był Jankiel Kapica. Żeby z taką forsą iść na dziwki i to do Chanajek. Przesada! 


Włodzimierz Jarmolik

Translate