W latach pięćdziesiątych, kamienica nasza nie miała żadnych sanitariatów poza dwiema " sławojkami " na podwórzu.
W jednym z trzech mieszkań na parterze sąsiadka która w nim mieszkała, by nie przeziębić się w okresie jesienno - zimowym, zorganizowała sobie gustowne wiaderko z dekielkiem, ustawiła w sieni pod drzwiami swojego mieszkania w miejscu przy maskowanym nieco schodowym, ażurowym biegiem i załatwiała swoje intymne potrzeby.
Przed wiadomymi zapachami z wiaderka chronił, muszę przyznać dość skutecznie, wspomniany dekielek. Ale ta pani była dobrze wychowana i bardzo komunikatywna i swoje posiedzenie na wiaderku, bywało że zdradzała. Wchodził do sieni, powiedzmy, że mój Tata i dawało się słyszeć znad wiaderka : - Dzień dobry panie Zygmuncie!. Bardzo to musiało Ojca irytować, bo gdy już wszedł do mieszkania, to często zastanawiali się z Mamą, czy wreszcie znajdzie się ktoś z sąsiadów, kto tą przemiłą sąsiadkę odwiedzie od przesadnie okazywanych grzeczności.
Nam - dzieciakom specjalnie to nie przeszkadzało. Bywało jednak, że po jakichś uwagach pod naszym adresem z jej strony, ktoś przez zwyczajną dziecięcą nieuwagę wiaderko przewrócił i trzeba było wylaną zawartość wiaderka posprzątać.
W mieszkaniu vis a vis tej pani, mieszkało małżeństwo cyrkowców, cyrku " Warszawa ". Mieli oni dwie córeczki, którymi opiekowała się mieszkająca z nimi babcia. Pan- cyrkowiec był akrobatą - pani, nie wiem. Często, po sezonie, kiedy już zjechali oboje państwo na odpoczynek sąsiad przywdziewał małpi przyodziewek i dawał nam pokazy swojej niezwykłej sprawności, skacząc po konarach rosnącego na podwórzu drzewa wprawiając nas w zachwyt. Piękne to były dla nas chwile.
A w letnie, ciepłe wieczory, po całodziennych zabawach, umyci i przebrani już do snu, wychodziliśmy jeszcze na chwilkę, siadaliśmy na kamiennych schodkach by wsłuchiwać się w muzykę wygrywaną na akordeonie przez syna sąsiadów, płynącą z otwartego okna jego pokoju w sąsiednim domku, która mieszała się z zapachami naszego ogrodu.
Po latach pytałem swoich Siostrzyczek, które to kwiaty tak pięknie pachniały? Obie jednocześnie odpowiedziały, że to była maciejka.
Tadeusz Wrona