Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dla następnych pokoleń (2)

  Na 1-go Maja były rozstawiane w mieście brudno - niebieskie potężne głośniki, przez które puszczano w dniu święta pracy okolicznościowe przemówienia, grano marsze i odtwarzano okolicznościowe pieśni. 

  Był taki czas, kiedy te głośniki stały przez czas trwania kolarskiego Wyścigu Pokoju, jaki odbywał się w maju na trasie Berlin - Praga - Warszawa ... w następnym roku zaczynał się w Pradze i za dwa lata - w naszej stolicy.

  Co pół godziny, bedący na mieście ludzie, zatrzymywali się przy tych głośnikach i słuchali meldunków z trasy, relacjonowanych przez Witolda Dobrowolskiego i zdzierającego gardło - Bohdana Tuszyńskiego.

  Kiedyś pamiętam, wychodził z siebie, kiedy to na etapie z metą  na Stadionie Dziesięciolecia ( dzisiaj; Narodowy ), do tunelu wjazdowego pierwszy wjechał Włoch Chestari a na bieżnię wyjeżdżał jako pierwszy z niego, nasz Stanisław Królak. Podobno wtedy właśnie, w użyciu była pompka od roweru Królaka, mylnie przypisywana do pleców Wiktora Kapitonowa.

  Zabawę w wyścig kontynuowaliśmy na dojlidzkich wertepach. Biedne były te nasze rowery, o czym najczęściej przekonywali się nasi ojcowie, jeżdżący na nich rankiem do pracy.

Używaliśmy rowerów damskich, męskich, dziecięcych - jeżdżąc normalnie na jednym pedale, na dwóch pod ramą i nad nią. Najważniejszą rzeczą była jazda w żółtej koszulce lidera wyścigu, którym po tym warszawskim etapie został nasz Stanisław Królak. 

  Mamy, ojcowie ,starsi bracia ... siostry ... nie mogli znaleźć w szafach swoich przyodziewków w kolorze żółtym, które po przyczepieniu papierowego numeru służyły jako koszulki naszego lidera.

  Wszyscy byliśmy Królakami... No ... ostatecznie w grę mógłby wchodzić jeszcze Fornalczyk w biało - czerwonym trykocie ... ale nigdy Kapitonow, czy Gustaw Adolf Teve Schur.


Tadeusz Wrona

Translate